Dbanie o skórę od zewnątrz uważam za działania połowiczne. Tak na prawdę na to jak wyglądamy wpływa o wiele bardziej to co jemy, jak i gdzie żyjemy. Nie bez znaczenia są oczywiście geny.
Na pewno znacie te "slogany": pij więcej wody, odżywiaj się zdrowo, ruszaj się i śpij. (Tylko z tym ostatnim nie miałam problemu.) Każdy to zna, a mało kto stosuje.
Kilka drobnych zmian, które u mnie się sprawdziły:
* Kiedyś każdy dzień zaczynałam od kawy z cukrem i mlekiem. Tego nawyku nie zmienię. Zamieniłam za to cukier na kokosowy, a mleko krowie na migdałowe. Małym wysiłkiem zaczynam dzień trochę zdrowiej.
* Jeszcze rok temu nie jadałam śniadań. Po porannej jajecznicy czy kanapce czułam się ciężka. Wolałam ominąć ten punkt programu. Nic dziwnego: okazało się, że mam uczulenie na gluten. Zaczęłam szukać więcej informacji o glutenie i okazało się, że poranny croissant to dla mnie niezła dawka "
trucizny".
Szukając alternatywy zaczęłam pić szejki proteinowe. To nie było jeszcze to, ale byłam na dobrej drodze. Przejrzałam kilka diet bez glutenu: paleo, wegańskie, RAW, RT4. Zaczęłam wprowadzać drobne zmiany w codziennych nawykach. Paleo okazało się dla mnie zbyt mięsne, a wegetarianizm zbyt trudny (mam w domu trzech bezwzględnych mięsożerców: męża i dwa koty).
Gotowanie obiadów było dość uciążliwe i mało praktyczne w tygodniu. Kończyło się to tak, że zjadałam dwa obiady: jeden w pracy zamówiony z cateringu, drugi w domu. W pracy byłam do południa głodna, po południu zmęczona. Po pracy padałam i kładłam się spać.
Po wielu próbach znalazłam swój środek: własną modyfikację RT4.
Do godziny 16 jem tylko surowe warzywa i owoce. Po południu zjadam ciepły posiłek, z tym, że czasem mięsny lub rybny.
Dzień zaczynam często od koktajlu z owoców: banany, maliny, jagody miksuję z wodą, nasionami Chia, witaminą C, probiotykami i błonnikiem.
W pracy zjadam tylko owoce i warzywa: banany, mango, suszone daktyle, zielone sałatki z sezonowymi warzywami. Piję dużo wody z sokiem i witaminą C. W ciągu dnia poza żywnością przyjmuję min. 5g kwasu L askorbinowego.
Po południu zjadam ciepły, bezglutenowy posiłek. Leczo, zupę, makaron (ryżowy lub kukurydziany), czasem coś z mięsem, ziemniaki. To co mam po w lodówce i na co mam ochotę.
Staram się jeść żywność niepoprzewożoną przez korporacje. Zdrowe tłuszcze roślinne: kokosowy, oliwa z oliwek, awokado.
Dziennie rzadko przekraczam 2000 kalorii.
Co daje mi ta dieta:
- dobre samopoczucie. W ciągu dnia na owocach i warzywach jestem lekka, mam dużo energii. Nie jestem głodna. Po południu nadal mam siłę. Kiedyś po powrocie z pracy kładłam się spać... Teraz idę na rower, sprzątam, spotykam się ze znajomymi lub grzebię w necie ;)
- wygodę - nie muszę dzień wcześniej gotować, w pracy nie muszę zamawiać obiadów, a po ciężkim obiedzie nie jestem śpiąca i zmęczona.
- satysfakcję i różnorodność - ponieważ nie ograniczam się w ilości pożywienia, ani w produktach czuję się dobrze z tym co jem.
- czy to widać? wydaje mi się, że się nie zmieniłam i tu już jest plus.Za krótko jestem na diecie żeby coś więcej powiedzieć.
Wieczorem biorę też dodatkowe suplementy:
* magnez - bo piję dużo kawy, a moja dieta nie dostarcza wystarczającej jego ilości,
* Solgar na skórę, włosy i paznokcie
* witaminę B complex - biorę tą z Throne, bo jest moim zdaniem najlepsza, zawiera zmetylowaną formę kwasu foliowego i B12.