Na stanie mam zawsze kilka produktów.
Ułożone w kolejności od najlżejszego od najcięższego:
Ułożone w kolejności od najlżejszego od najcięższego:
Żel z Clarins - jak dla mnie totalna pomyłka. A to co jest napisane na opakowaniu to jakiś żart. Jeśli masz naście lat i nie wiesz od czego zacząć to może? Chociaż równie dobrze sprawdzi się żel z Flosleku za ułamek tej ceny.
Kolejny to lekki, wodnisty roll on z Lavery. Produkt bio, czyli bez żadnych dziwnych dodatków. Ma aplikator z kulką, która przyjemnie chłodzi. Nie zauważyłam jakiś spektakularnych efektów. Lekko napina skórę i tyle.
Skład:
Water (Aqua), Alcohol*, Glycerin, Sodium Lactate, Lecithin, Saccharide
Isomerate, Camellia Sinensis Leaf Extract***, Pongamia Glabra Seed Oil,
Aloe Barbadensis Leaf Juice*, Ubiquinone, Cichorium Intybus (Chicory)
Root Extract, Arctostaphylos Uva Ursi Leaf Extract, Maltodextrin,
Silica, Maltose, Algae, Magnesium Gluconate, Sodium Hyaluronate, Xanthan
Gum, Rhizobian Gum, Fragrance (Parfum)**, Limonene**, Linalool**,
Benzyl Salicylate*
* składniki z certyfikowanych upraw ekologicznych
** naturalne olejki
* składniki z certyfikowanych upraw ekologicznych
** naturalne olejki
Serum z Haloxylem, który ma pomagać w usuwaniu nadmiaru krwi spod skóry. Dzięki temu zasinienia powinny stać się mniej widoczne. Ktoś mi kiedyś powiedział o tym produkcie. U mnie nie działa na sińce. Po kilku tygodniach stosowania nie widzę żadnej różnicy.
Ma postać bardzo lekkiego mleczka. Szybko się wchłania. Więcej zalet nie widzę.
http://www.forever-young.pl/serum-na-cienie-pod-oczami-z-haloxylem-x2810mlx29-126-p.asp
Czas na faworyta mojej kolekcji: Antipodes kiwi seed oil. Nie jest to tani produkt (ok. 30 euro), ale tłumaczy go pojemność. 30ml to ilość niemożliwa do zużycia przez jedna osobę z ciągu pół roku (tyle ma ważności po otwarciu). Najlepszym wyjściem jest zamówienie go z kimś do spółki. Wtedy cena nie jest już tak bolesna. Do głównych zalet tego kremu należą to, że jest naturalny. Nie zawiera żadnych dziwnych składników. Ma ciekawą teksturę: jest bogaty i treściwy, a jednocześnie szybko się wchłania i nie pozostawia żadnej warstwy. Ta cudowna właściwość pozwala mi stosować go rano pod makijaż i wieczorem w celu głębokiego odżywienia (grubszą warstwą). Po kilku miesiącach zauważyłam znaczne wygładzenie okolic oczu, spłycenie drobnych zmarszczek i delikatne rozjaśnienie cieni. Poza tym skóra wygląda bardzo ładnie nawet przy stosowaniu cięższych korektorów.
Zamawiam go z UK, z darmową przesyłką i rabatem 20% (Lookfantastic, Beautybay, Feelunique).
Jak widać mój dobija denka. Kolejne opakowanie jest w drodze :)
I ostatni nabytek: Rénergie Yeux Multiple Lift, czyli krem z korektorem.
Producent obiecuje nam cuda na kiju: ujędrnienie, wygładzenie zmarszczek, poprawę konturu oka, a nawet lifting. Uśmiałam się szczerze. A w składzie? Hmmm... czego tam nie ma? Koktajl silikonów, olei mineralnych i naturalnych (gdzieś daleko w składzie), alkohol denat., a nawet uwaga: kwas salicylowy! Muszę przyznać, że jak jestem wielką fanką kwasu salicylowego, tak pod oczy jeszcze go nie stosowałam. Jak mówią: zawsze musi być ten pierwszy raz.
A efekty: no cóż... ja nie widzę żadnych. Na noc trochę boję się go nakładać. Po co obciążać skórę parafiną i silikonami wtedy, kiedy powinna odpoczywać, oddychać i regenerować się? Na dzień średnio się sprawdził pod makijaż: korektory się na nim rolują. Zostawia taką dziwną lepką warstwę.
Mam bardzo mieszane uczucia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz