Zima w tym roku przyszła późno, nie jest jednak łaskawa. Minusowe temperatury na zewnątrz, grzejniki w pomieszczeniach rujnują naszą skórę i włosy.
Kilka moich ulubionych kosmetyków, które ratują mi życie:
1. Philip Kingsley Elasticizer Extreme - balsam do włosów, który nakłada się przed myciem na ile się da, pół godziny, godzinę, cala noc. Po pierwszym użyciu nie byłam zachwycona. Nie jest to produkt, po którym włosy są śliskie, obklejone silikonami. Działa raczej wewnątrz włosa. Odżywia, nawilża i sprawia, ze włosy są jak z dzieciństwa: miękkie, chłodne, błyszczące. W drodze jest już duże opakowanie ( do kupienia na feelunique i lookfantstic z darmowa przesyłką).
2. La Roche Posay Cicaplast - balsam do zadań specjalnych. Skora na moich dłoniach to istne szaleństwo. Jest sucha, szorstka, pęka i piecze. Żaden krem drogeryjny jeszcze się u mnie nie sprawdził. Dlatego zima szukam rozwiązań w aptekach. La Roche jak zawsze nie zawiódł. Balsam jest lekki i skuteczny. Male opakowanie można mieć zawsze w torebce. A efekt widać od razu.
3. Sztyft ochronny do ust Alterra z Rossmana. Przyznam się, ze wiele razy na niego spoglądałam, ale kupiłam go dopiero po filmiku Agnieszki (niesiax83). Stosuje standardowo: na usta. Dobry, naturalny produkt. Skutecznie nawilża skórę ust, bez obklejania ich parafina.
4. Masła. Naturalne, nierafinowane masełko kakaowe i shea to najlepsze co możemy mieć pod ręką w zimie (i w lecie). Wcieram je w dłonie, usta, wszelkie suche miejsca. Jestem tez w trakcie kuracji paznokci. Zrezygnowałam na jakiś czas z lakierów, bo moje paznokcie bardzo się rozdwajają. Przełożyłam masełka do kilku mniejszych pudełeczek, które stoją w różnych miejscach (na stoliku nocnym, w salonie przy pilotach, w pracy itd.). W ten sposób mam je zawsze po ręką i nie mam wymówki żeby nie używać. Wmasowuje sumiennie w skórki i paznokcie oglądając film czy czekając aż poczta się ściągnie ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz